sobota, 19 października 2013

"Rock of Ages"

 Lubicie słuchać dobrego rocka? Jeśli tak to musicie koniecznie oglądnąć "Rock of Ages". To musical z (wyłącznie) rockowymi przebojami. Film opowiada o dziewczynie, Sherrie, która przyjeżdża do Los Angeles w poszukiwaniu sławy. Spotyka pewnego chłopaka, pracującego w sławnym clubie Bourbon Room i zakochują się w sobie.
 Na początku film wydaje się być kolejnym "High School Musical" z denną i zbyt banalną fabułą, a Julianne Hough, która gra i podkłada głos głównej bohaterce wydaje się zupełnie nie pasować do mocnego brzmienia rocka. Zdarzają się również takie drobne wpadki, jak przechodzenie sobie tatuaża  Toma Criuse'a z jednej piersi na drugą.
 Jednak pozory mylą. W filmie słyszymy przeróbki największych przebojów typu I love rock and roll albo Pour more sugar on me. A to nie wszystko. Jeśli znacie Toma Cruise'a i mniej więcej orientujecie się jakie role gra w filmach, to nie uwierzycie jaką postać gra tutaj.
 Podsumowując to film o beznadziejnej fabule i jest mega przewidywalny, ale jest humor, seks, dobra muzyka  i nie najgorsza gra aktorów, więc jeśli macie czas, to oglądnijcie chociaż kawałek "Rock of Ages".

Moja ocena: 7/10 

5 komentarzy:

  1. Na początku opis pasował mi trochę do "Burlesque". Spoko, myślę, że mnie zachęciłeś. Jak znajdę czas to może luknę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muzyka to tego filmu/musicalu jest mega super.
    Ten film/musical według mnie jest zaczepisty bardzo polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!

    Muszę przyznać, że nie do końca zgadzam się z recenzją tego filmu a szczególnie uderzył mnie fragment: "z denną i zbyt banalną fabułą". Groteskowa fabuła, która w prosty sposób bawi się wyolbrzymionymi uczuciami takimi jak gniew czy miłość to istota musicalu! Ma na celu wydobycie z widza pewnych odczuć aby wzmocnić odbiór muzyki, która ma przecież tutaj pierwszorzędne znaczenie. Fabuła to jedynie podkład (w przeciwieństwie do innych typów filmów, gdzie ta relacja jest zupełnie odwrotna).

    Co do błędów: każdy film je niestety posiada. Nawet tacy genialni twórcy jak Alfred Hitchcock czy Woody Allen popełniają błędy. Filmu nie powinno mierzyć się miarą "czy posiada" lecz "ile posiada". Wystarczy wpisać w google tytuł waszego ulubionego filmu i z pewnością łatwo odnajdziecie listę błędów wyłapanych przez widzów. :)

    Muzyka? Doskonale dobrane kawałki, których teksty pasują do sytuacji w filmie a melodia wpadnie w ucho każdej osobie wychowanej na tych utworach (nie są to bowiem nuty pierwszej świeżości, lecz wciąż tak jak wówczas świetne) lub fanom starszego rocka. Niezłym wrażeniem dla mnie było posłuchanie Toma Cruisa czy Catheriny Zeta-Jones chociaż zgodzę się, że choć kobitka ładna i cieszy oczy to Julianne Hough nie pasuje tu ze swoim głosikiem, na który prędzej odpowiedziałyby słowiki niż gitara Jimmiego Page'a.
    W filmie usłyszymy m.in. przeróbki Journey, Led Zeppelin, Guns n' Roses czy Scorpions.

    Ogólnie film jest nastawiony na dobrą zabawę i jest wypełniony smaczkami, które fan odpowiednich zespołów będzie w stanie wyłapać (nie wymienię, żeby nie psuć zabawy).

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ten film. Oglądałam go już 3 razy. Piosenki z filmu słucham w samochodzie. Są genialne.

    OdpowiedzUsuń