"Happy wkręt", czyli coś, czego nie ogarniesz. Opowiada o świecie happy endów w bajkach, ale nie do końca. Czerwony Kapturek i babcia zostają ocalone, książę budzi śpiącą królewnę pocałunkiem, a Kopciuszek staje się królewną... To wszystko ściema w tej bajce, bo świat dobrych zakończeń został zachwiany przez złą czarownicę, Fridę - macochę kopciuszka.
Powiem tak: to jest bajka dla małych dzieci. Jeśli szukacie dobrej animówki, to na pewno nie wybierajcie tej. Są tam tak mocne suchary, że aż tosty. Bohaterowie w ogóle nie posiadają takich cech, jak powinni, a cała fabuła jest nie tyle zła, co dziwaczna. Ogólnie pomysł dobry, ale źle rozwinięta opowieść i idiotyczne zakończenia. Cała animacja także jest dla mnie jakaś nienormalna. Gdy porównujemy tę bajkę ze "Shrekiem" albo "Jak wytresować smoka", wygląda jak dno. "Happy wkręt" ustawił(a)bym w klasie średniej, jeśli chodzi o filmy animowane.
Podsumowując, nie polecam, chyba że 10-latkom. Jest tam parę fajnych momentów, ale nie opłaca się oglądać całego filmu tylko dla nich.
Moja ocena: 4/10
PapaSmerf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz