poniedziałek, 13 stycznia 2014

"Muppety"

Walter jest największym na świecie fanem Muppetów, sam zresztą wygląda jak one. Gdy jego brat, Gary, jedzie z dziewczyną do Hollywood, by uczcić ich 10. rocznicę, zabiera Waltera ze sobą. Gdy przychodzą do starej wytwórni Muppetów, przez przypadek dowiadują się, że jeśli Muppety w tydzień nie zbiorą 10 milionów dolarów, nikczemny Tex Richman zburzy ich teatr, by wydobyć złoża ropy. Walter, Gary i Mary odnajdują Kermita i zachęcają go do odnalezienia reszty ekipy i uratowania Teatru Muppetów, zanim nie będzie za późno. Ale czy jest jeszcze nadzieja, gdy wszyscy mają już nowe zajęcia, a Panna Piggy nawet nie chce słyszeć o powrocie?
W filmie występują naprawdę dobrzy aktorzy. Jason Segel w roli Gary'ego spisał się wyśmienicie, jakby wręcz stał się tą postacią (co może nie być takie znów dalekie od prawdy).  Amy Adams także była wspaniała, zwłaszcza pokazując emocje targające postacią Mary, a Chris Cooper odegrał idealnie musicalowy, groteskowy czarny charakter Texa Richmana (ależ oryginalne nazwiska dla milionera xD).
W takim filmie jak "Muppety" duże znaczenie ma animacja - jeśli ona zawali, cały film będzie beznadziejny. Tutaj na szczęście nie zawaliła. Disneyowska animacja niemal zawsze jest godna podziwu, a tutaj była szczególnie starannie, dokładnie przygotowana. Aż miło się patrzyło - wszystko było ułożone tak, jakby Muppety nie były animacją, a prawdziwymi, grającymi w filmie osobami.
Wreszcie przechodzę do najważniejszego elementu musicalu - muzyki. Piosenki były naprawdę zachwycające, także dodatkowa ścieżka dźwiękowa (np. "We built this city") porwała mnie jako widza. Ale, wracając do piosenek - niesamowite. "Life's a Happy Song" (Walter, Gary i Mary), "Me party" (Piggy, Mary), Man or Muppet (Walter, Gary) i oczywiście Mah Na Mah Na na zakończenie były rytmiczne, miały dobry tekst i ogólnie bardzo mi się podobały. Piosenka "Man or Muppet" dostała nawet Oscara, a "Life is a happy song" została nagrodzona Critics' Choice.
Nie za bardzo podobał mi się dubbing, zarówno polski jak i angielski (tam tylko dla Muppetów), bo głosy jakoś nie bardzo zgrały mi się z postaciami. Ale cóż, nawet Muppety nie mogą być idealne.
Typowo musicalowa historia, wspaniała muzyka, niezwykła gra aktorska i zachwycająca Disneyowska animacja sprawiły, że film chciałoby się oglądać i oglądać, i oglądać. Polecam każdemu, dzieciom i dorosłym, by przypomnieli sobie młode lata i początki Muppet Show.

Moja ocena: 7,5/10 (byłoby wyżej, gdyby nie ten dubbing...)
PozytywnyMaruda

3 komentarze:

  1. Tak się składa, że Gary'ego dubbingował mój znajomy i muszę stwierdzić, że jak na Polski (najlepszy na świecie dubbing) to był kiepski.
    Film ogólnie mi się podoba. Jakieś dwa miesiące po premierze dostałam płytę z piosenkami w języku polskim i w tym momencie znam je wszystkie na pamięć.
    Co do fabuły, myślę, ze mogłaby być ciekawsza. Ale cóż... Wiedzieliście, że scenarzystą i w ogóle pomysłodawcą tego filmu był sam Jason Segel?
    Na początku moja ocena była dosyć wysoka, ale w tym momencie ten film mi się przejadł.

    Dzięki, że wróciliście do pisania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. PozytywnyMaruda15 stycznia 2014 14:03

    Cóż, ja jestem na etapie zachwytu piosenkami xD Zrytofilmy pozdrawiają Jasona Segela - masz pozytywnie zrytą banię, ale i tak Cię kochamy!

    OdpowiedzUsuń